Proces oskarżonego o zabójstwo 80-letniego sąsiada - będzie dodatkowa opinia biegłego
80-letni mężczyzna zmarł w marcu 2023 r. Jego zwłoki znalazł w lesie, wracający z prac w polu, inny mieszkaniec Czartajewa. Obok ciała leżała piła spalinowa, a okoliczności wskazywały, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku przy wycince drzew.
Pełna opinia biegłych z medycyny sądowej wykazała jednak, że obrażenia powstały nie np. od piły, lecz wskutek pobicia, prawdopodobnie z użyciem twardego przedmiotu, np. kija. Po kilku miesiącach śledztwa pojawiły się wątki sąsiedzkich nieporozumień. Udało się odtworzyć przebieg wydarzeń z dnia zbrodni i wytypować podejrzanego o jej dokonanie.
Okazało się, że gdy 80-letni mieszkaniec Czartajewa poszedł ścinać drzewo rosnące na jego działce, zauważył to sąsiad i poszedł za nim. Obaj byli skonfliktowani od kilkudziesięciu lat. Poszło o drzewo wycięte na miedzy sąsiadujących działek.
Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która podejrzanemu postawiła zarzut zabójstwa. "Oskarżony, będąc w błędnym przeświadczeniu, że sąsiad wycina drzewa z jego lasu, brutalnie pobił swojego sąsiada, który wskutek odniesionych obrażeń zmarł na miejscu" – poinformowała, kierując do sądu akt oskarżenia.
Po uzyskaniu opinii biegłych z psychiatrii i psychologii prokuratura oceniła, że sprawca działał w stanie ograniczonej w stopniu znacznym poczytalności, co było skutkiem silnego wzburzenia. Oskarżony odpowiada z wolnej stopy. Po zatrzymaniu prokuratura występowała do sądu o jego areszt, ale sąd tego wniosku nie uwzględnił.
69-latek nie przyznaje się do zabójstwa. "Nie chciałem go zabić, broniłem się, to była obrona konieczna, on zaatakował mnie piłą motorową i ja byłem bardzo wzburzony, bo myślałem, że przetnie mnie na pół" – wyjaśniał w śledztwie. Przyznał, że używał kija, nie potrafił powiedzieć, ile uderzeń i w jakie części ciała zadał, twierdził że tego momentu zupełnie nie pamięta.
W czwartek sąd przesłuchał biegłych z zakresu psychiatrii i psychologii oraz dwoje ostatnich świadków. Biegli podtrzymali swoje wnioski z opinii. Zwracali uwagę, że konflikt był wciąż podsycany, bo zwaśnione strony mieszkały obok siebie, nie rozmawiały ze sobą, co jakiś czas wybuchały kłótnie. Świadkowie mieszkający w pobliżu skonfliktowanych sąsiadów również przyznali, że słyszeli jak się kłócą, ze strony późniejszej ofiary padały mocne słowa pod adresem obecnego oskarżonego i zarzuty dotyczące kradzieży drewna.
Sąd Okręgowy w Białymstoku, przed którym kończy się proces w tej sprawie, uwzględnił w czwartek wniosek obrony o dodatkowe przesłuchanie biegłego z zakresu medycyny sądowej. Obrońca zabiega o zmianę kwalifikacji prawnej czynu na łagodniejszą. Proces został odroczony do połowy lutego.(PAP)
rof/ mark/